Minął już miesiąc w małym „wielkim” świecie
Właśnie minął pierwszy miesiąc od naszej podróży do Kill Devil Hills. Zdążyliśmy się wszyscy zaaklimatyzować, poznać plusy i minusy (zawsze jakieś muszą być) mieszkania oraz pracowania w Ameryce, a także co nieco zobaczyć.
Z okazji miesięcznicy (nie smoleńskiej) 28.06 wynajmujemy auto, aby pojechać na sam koniec Outer Banks. Na wyspę Ocracoke Island (o tym dowiecie się po wyprawie).
Sporo się dzieje w tak krótkim czasie. W ciągu miesiąca zdążyłem nawet zachorować. Gardło, gorączka, kaszel i problemy ze snem. Nasz dom został wybudowany z kartonu. Hah, wszystko co się dzieje w sąsiednich pokojach słychać!
Niestety nie obdarzono mnie twardym snem więc muszę spać w zatyczkach do uszu. Bądźcie przygotowani na to, że większość domów w USA jest budownaych z drewna. Klimat w Outer Banks jest podobny do tego nad morzem śródziemnym więc zbytnio się nie przejmują takim czymś jak izolacją, która mimo wszystko tłumi dźwięk.
Łazienki są obok siebie, więc nie ma żadnego problemu, aby porozmawiać sobie ze współlokatorem o pogodzie, a zostając przy pogodzie…
Podczas burzy, której towarzyszą niesamowite błyski i grzmoty, jesteśmy w stanie odczuć drgania jakie powstają po grzmocie. Cały dom włącznie ze szklankami drży. Co do wyładowań jakie się tu znajdują, stworzę osobny post. Póki co czekam na idealną burzę do zrobienia fotek.
To samo tyczy się silnych wiatrów. Słychać jaki opór stawia dom. Nie ma co się bać, niektóre domy stoją ponad 50 lat nad samym oceanem i mają się dobrze. My się nie boimy!
Po okresie 30 dni, śmiało mogę stwierdzić, że skończyłem przeliczać dolary na złotówki. Nie opłaca się tego robić. Jeśli każdego wydanego dolara mielibyśmy przeliczać na złotówki to zgadnijcie ile byście zapłacili za chleb tostowy. 8zł, a za zwykły chleb, no może niezwykły bo do Polskiego chleba to mu baaaardzooo daleko, koszt tego wynosi 5$, czyli jakieś 18zł. Ale za to lody. Ben&Jerrys… 2 za 7$… No jak tu ich nie kupić i nie zjeść!
Pozostając przy temacie pieniędzy. Zarabiając w dolarach, jesteśmy w stanie kupić więcej i lepiej za taką samą kwotę, którą mielibyśmy wydać w polskiej walucie. Dla przykładu. Za 100$ kupimy więcej produktów spożywczych i alkoholowych niż za 100zł w Polsce. Kolejny przykład? 1.75l Luksusowej kosztuje 21$. W Polsce 0.5l kosztuje 20zł… Jak wyzdrowieję to zrobię osobny wpis o alkoholach
Amerykanie kochają promocje. Pracując dla Pepsi widzę jakie ceny na nich czekają. Np. paczka 12 puszek w cenie. Uwaga. 4 za 11$. 48 puszek za 11$! Godzina pracy w USA. W Polsce za jedną puszkę w automacie musimy zapłacić 2zł. Załóżmy, że w 12 paku kosztowałaby 1zł… Wynik końcowy obliczcie sami.
Tak samo z wyżej wymienionymi lodami. 2 za 7$, a do tego jeszcze dają kupon na zniżkę 1.5$ przy następnym zakupie! I jak tu nie być w 7 niebie i nie spełniać Amerykańskiego snu!
Kolejną abstrakcją są ceny. Wszystkie kwoty są kwotami netto. O właściwej cenie z uwzględnionym podatkiem dowiadujemy się dopiero przy kasie. Kwestia przyzwyczajenia. Najbardziej popularną formą płatności jest płatność kartą, kredytową lub debetową. Gotówkę używa się rzadziej niż w Polsce. O wypłatach i płatnościach dowiecie się w osobnym wpisie, który z pewnością dodam szybciej! Niestety, sezon wakacyjny w USA już się rozpoczął na dobre, stąd brak czasu na nowe wpisy…
Zapraszam do krótkiej galerii!